poniedziałek, 6 kwietnia 2015

EPILOG

           PRZED PRZECZYTANIEM RADZĘ PRZECZYTAĆ ROZDZIAŁY 22 I 23, KTÓRE NIE BYŁY OPUBLIKOWANE W ZAKŁADCE 'ROZDZIAŁY' WCZEŚNIEJ


Epilog dedykuję Marcie, Julce, Patrycji, Ashley, Zuzi,Marudnemu Elfowi, M.Z Hommer, Sognate, Pszczółce Emmie i wszystkim, którzy tu ze mną byli, a może i dalej nawet są. Przepraszam was za wszystko.

        Pakowałam swoje rzeczy, będąc gotowa do wyprowadzki. Przystałam na tę okropną propozycję Marcela, do końca  nie będąc pewna, czy aby na pewno dobrze robię. Kocham Marco i nie potrafię o nim zapomnieć. Nie wiem czy potrafię go zostawić, żyć bez niego. Każda myśl o nim przypomina mi o tym jak bardzo go kocham, jak bardzo mi go brakuje, jak tęsknie i marzę by z nim być. Przecież mieliśmy spędzić całą wieczność ze sobą. Całą wieczność i jeszcze dzień dłużej...
          Nikt nie wie o moim wyjeździe poza mną i Fornellem. Uznaliśmy, że najlepiej będzie kiedy po prostu nikt nie dowie się prawdy. Marcel obiecał, że wszystkim wytłumaczy, że ból, który towarzyszy mi każdego dnia po prostu mnie zjadł i wyjechałam, zostawiając wszystko za sobą, chcąc zacząć żyć od nowa gdzieś indziej. Czy ktokolwiek mu uwierzy? Nie wiem. Szczerze, wątpię, żeby ten marny kit nabrał wszystkich wokół. Elenę? Przecież ona nie jest głupia, nawet jeśli czasem na taką wygląda. Dobrze wie jak bardzo kocham Marco i, że to niemożliwe, żebym go po prostu z dnia na dzień zostawiła, tak bez powodu. Myślenie o wszystkim jeszcze bardziej mnie zabija. Chcę tu zostać. To tutaj zaczęłam naprawdę żyć, poznałam najlepszych przyjaciół, odnalazłam miłość swojego życia i w końcu zrozumiałam sens swojej egzystencji. Kocham to miasto i nigdy nie chcę go zostawiać, wyjeżdżać. Na samą myśl o dzisiejszym wylocie do Londynu robi mi się słabo. Już dziś wszystko się zmieni. Jedyne co teraz mnie trzyma przy życiu to fakt, że Marco prawdopodobnie na dniach się obudzi i wszystko będzie ok. Będzie żył i cieszył się życiem na nowo. Nie chcę, żeby układał sobie życie z kimś innym, ale muszę dać mu o sobie zapomnieć, zapomnieć o bólu, który przyszedł z moim przyjazdem do Dortmundu. Przeze mnie stracił swojego przyjaciela z dzieciństwa... A co będzie jeśli obudzi się i będzie wszystko pamiętał? Co wtedy powie Marcel? Co będzie z nami?
         



               Walizki wpakowane już były do samochodu Fornella, a ja po raz ostatni przechadzałam się po tym mieszkaniu. Po kuchni, w której tyle gotowałam z Eleną, z Marco, po salonie, w którym zawsze oglądałam jakieś marne programy telewizyjne, po łazience, która przesiąkła zapachem moich ulubionych perfum, po niedużym balkonie, na którym spędzałam każdy wolny wieczór, oglądając zachód słońca i popadając w głębokie refleksje. W końcu weszłam do sypialni, w której zatrzymałam się na chwilę dłużej. To tu spędzałam najwięcej czasu. Przeszłam wzdłuż szafy, przypominając sobie o jednej rzeczy, którą tam pozostawiłam. Wyjęłam granatową, męską koszulę w kratę i mocno ścisnęłam ją w dłoni. Podeszłam do okna, skąd po raz ostatni chciałam spojrzeć na panoramę Dortmundu. Miejski gwar, sympatyczne uliczki, charakterystyczny zapach... Uśmiechnęłam się na myśl jak bardzo kocham to miasto. Odwróciłam się kiedy spostrzegłam, że w kącikach oczu zbierają się łzy. Usiadłam na łóżko i przejechałam prawą dłonią po aksamitnej pościeli. Zaciągnęłam się tym zapachem i odprężyłam. Tyle tu się działo, tyle łez wylałam w te poduszki, ale i ile razy tłumiłam radosny śmiech... Przypomniałam sobie o koszuli, który cały czas trzymałam w dłoni. Przytuliłam ją do siebie, wyobrażając sobie, że właśnie w tym momencie tulę do siebie miłość swojego życia. Zaciągnęłam się zapachem tych okropnie intensywnych perfum, które sprawiały, że tyle wspomnień do mnie wracało. Uśmiechnęłam się ironicznie i wyszeptałam ciche 'Kocham Cię Marco' i prędko poderwałam się z miejsca. Kładąc koszulę na łóżku, ostatni raz rozejrzałam się po swoim pokoju i po prostu z niego wyszłam. Wyszłam, zostawiając tu wszystkie dobre wspomnienia jakie w życiu stworzyłam.
               -Chciałabym go zobaczyć ten ostatni raz.-wyszeptałam cicho, kiedy sunęliśmy po dortmundzkich uliczkach. Odwróciłam głowę, spoglądając ukradkiem na niewzruszonego Fornella i głęboko westchnęłam.-Chcę go zobaczyć, Marcel.-powtórzyłam.-Muszę.
               -W porządku...-odparł, nawet nie odrywając wzroku od jezdni. Marzyłam, aby znać jego myśli. Zastanawiałam się czy na pewno wie co robi, czy na pewno chce, żeby tak to wszystko się skończyło. Było mi głupio, że nasza znajomość skończyła się w taki sposób, mimo wszystko. Jego też kochałam...
               -Marcel...-zaczerpnęłam powietrza, wiedząc, że muszę powiedzieć to co siedzi mi w głowie. To ostatni możliwy moment, aby to zrobić.-Marcel, przepraszam Cię. Nigdy nie miałam okazji tego powiedzieć... Nie chciałam, żeby tak to się wszystko potoczyło. Żebyś tak się dowiedział, nie chciałam Cię zranić. Marco pojawił się w moim życiu i uciekałam od tych uczuć. Poznałam Ciebie i myślałam, że Ty jesteś właśnie tym kogo kocham. Ale kiedy któregoś razu doszło pomiędzy mną a Marco do czegoś więcej... Dopiero zdałam sobie sprawę ze wszystkiego. Kochałam się Marcel, naprawdę. I w dniu kiedy dowiedziałeś się o wszystkim... Nie tak miałeś się dowiedzieć. I chcę żebyś teraz wiedział, że żałuję, że tak to się potoczyło. Był moment, w którym kochałam was obu, ale potem zrozumiałam, w którym wciąż jestem zakochana...-wypuściłam powietrze z płuc. Ucieszyłam się, że to powiedziałam, pragnęłam to zrobić od dawna.-Przepraszam Marcel. Chciałam żebyś po prostu to wiedział zanim... Zanim wiesz.-spojrzałam w lusterko, znajdujące się w aucie i skupiłam się na swoich oczach. Zmęczone płakaniem, śpiące, bez blasku, takie właśnie były...-...Zanim zniknę.



                Znaleźliśmy się w szpitalu w dość szybkim czasie. W głębokiej ciszy udaliśmy się w stronę sali, na której leżał Marco. Żadne z nas się nie odzywało. Panowała między nami niezręczna sytuacja, oboje nie wiedzieliśmy jak się zachować. Oboje siebie zraniliśmy i nie potrafimy sobie nawzajem przebaczyć. Podeszliśmy do szpitalnego łóżka, na którym leżał blondyn. Złapałam go za rękę i odwróciłam głowę do Fornella.
               -Zostawisz mnie z nim na chwilę?-westchnęłam ciężko-Chcę się pożegnać...-Łzy od razu zakręciły się w oczach, a ślina była w tamtym momencie nie do przełknięcia. Czułam się jakby coś tamowało mi gardło. Chrząknęłam.
               -W porządku, ale mamy co najwyżej 20 minut, Łucja.-spojrzał na swój elegancki zegarek i spojrzał na mnie z powrotem.-Za niecałe 3 godziny masz samolot.
               -Zdążę.-szepnęłam, siadając na szpitalnym krzesełku i obserwując jak młody Niemiec opuszcza salę. Pogrążyłam się w stanie, którego nie potrafię nawet nazwać. Ból, smutek, złość, tęsknota, miłość. Czułam to wszystko. Rozsadzało mnie od środka. Skupiłam swój wzrok na moim ukochanym, którego pewnie widzę ostatni raz w swoim życiu i rozpłakałam się. Cała gorycz wypływała wraz ze łzami. Ból, który wtedy czułam, przeszywał moje ciało, każdą kość, wypełnił wszystkie moje żyły.


               -Przyniosłam Ci kwiaty.-spojrzałam na granatowe goździki, które wstawiłam do wazonu zaraz po wejściu na salę.-Wiem jak bardzo je lubisz.-uśmiechnęłam się.-Zawsze mi mówiłeś, że przypominają Ci mnie. Nie w każdym wzbudzają zachwyt ale kiedy już to zrobią to po prostu nie potrafisz o nich zapomnieć, bo są takie śliczne...-pociągnęłam nosem, chcąc powstrzymać łzy, co było praktycznie niemożliwe.- Wiesz Marco, dzięki Tobie zrozumiałam jakie piękne jest życie. Pokazałeś mi to... Pokazałeś jak to jest kogoś kochać tak mocno, że nie wyobrażasz sobie jak możesz bez tej osoby żyć. I ja nie potrafię bez Ciebie żyć...-złapałam jego dłoń i spuściłam głowę w dół. Ciężkie krople łez,wypełnione smutkiem i miłością,spadały powoli na białą pościel, zostawiając jedynie mokre ślady.-Nie chcę bez Ciebie żyć. Kocham Cię, boże Marco jak ja Cię bardzo kocham... Twoja nieobecność przez tyle czasu sprawia, że wariuję. Nie myślę o niczym innym tylko o Tobie, wiesz? Zastanawiam się czy Ty też 'tam', gdziekolwiek teraz jesteś, myślisz o mnie. Czy wspominasz wszystkie piękne chwile, wszystko co razem przeżyliśmy. Lekarze mówią, że się wybudzisz, wiesz? Że już na dniach znów będziesz z nami...-mocno zaczerpnęłam powietrza, chcąc przygotować siebie na to co zaraz powinnam wypowiedzieć.-...Ale mnie już tu nie będzie...-płakałam.-Och Marco, tak bardzo nie chcę żebyś zapominał o wszystkim przez co przeszliśmy... Och Marco, mój najukochańszy Marco... Nie radzę sobie z tym, że cierpisz tak bardzo przeze mnie. Odkąd pojawiłam się w Twoim życiu tylko cierpisz. Wiem, że teraz próbowałbyś zaprzeczać, ale ja wiem jaka jest prawda.-uniosłam głowę do góry, próbując się trochę uspokoić.-Straciłeś przeze mnie przyjaciela... Tak mi przykro, że to wszystko tak się potoczyło, że straciłeś tak wielu ludzi... Chciałabym móc znów patrzeć jak się uśmiechasz, jak żyjesz i wracasz do swojej pasji... Wszyscy są tu przy Tobie. Chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego ilu masz naprawdę przyjaciół. Cała Borussia tu z Tobą jest... Trener wpada tu wieczorami po treningach i zdaje Ci relacje co dziś ćwiczyli... Chłopaki dedykują Ci każdego strzelonego gola, wiesz? Twoja mama każdej nocy rzuca się w pościeli, marząc o tym, by zobaczyć Cię trzymającego na rękach swojego własnego syna, o którym marzyłeś... Mario i Robert zgrywają, że sobie radzą z tym wszystkim, ale ukradkiem cały czas oglądają wasze wspólne nagrania i wspominają. Kiedyś nawet przyłapałam tu Roberta, który głośno pytał Cię o radę, co powinien zrobić...Twoja ukochana nieustannie kartkuje wasze wspólne fotografie, myśląc o tym jaki byłeś cudowny... Wszyscy siebie wokół oszukują, wiesz? Każdy wmawia każdemu, że sobie jakoś radzi, że się trzyma, ale to nieprawda. Prawda jest taka, że... Każdy rozpada się powoli na kawałeczki. Bo nikt nie potrafi pogodzić się z myślą, że Ciebie z nami nie ma...-nie potrafiłam zatrzymać łez, które nieustannie spływały o moich bladych policzkach. Jedna za drugą.-Nie potrafię pogodzić się z myślą, że Cię tu nie ma... To takie okropne. To boli tak bardzo, że nie potrafię nawet oddychać... Kocham Cię tak bardzo skarbie, Boże, jak ja Cię bardzo kocham... I dlatego, że Cię kocham muszę pozwolić Ci o mnie zapomnieć...-wstałam z miejsca, cały czas trzymając jego zimną dłoń. Nachyliłam się nad nim i złożyłam na jego ustach swój ostatni pocałunek. Jego usta, zawsze tak słodkie, były takie zimne. Jego policzek był aż lodowaty, tak jakby życie z niego właśnie uszło. Pocałowałam go najdelikatniej jak tylko mogłam.-Tak mi przykro, że to nasz koniec... Żegnaj mój Marco...-uśmiechnęłam się, spojrzałam na niego raz jeszcze i zakrztuszając się swoimi własnymi łzami zaczęłam od niego odchodzić. Zacisnęłam mocno zęby, dusząc się wewnętrznym bólem i kiedy puszczałam jego dłoń nagle wydarzyło się coś dziwnego. Poczułam jak ściska mój nadgarstek. Ściska tak lekko jakby bał się, że mnie skrzywdzi. Zatrzymałam się, nie oddychałam. Nagle odwróciłam się i spojrzałam na niego. Jego klatka piersiowa znacznie się podniosła i potem usłyszałam jak próbuje sam złapać powietrze. Aparatura zaczęła wydawać dziwne dźwięki, które po chwili już nawet do mnie nie dochodziły. Patrzyłam na niego zszokowana wszystkim co się dzieje, zalana łzami. Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, a wokół zbierają się lekarze. Patrzyłam na niego, nie otwierał oczu ale trzymał moją dłoń. Ktoś mnie odciągnął i jedyne co potem usłyszałam to cichy głos, dochodzący do mnie okropnie powoli:
              -Łucja?



"Darling, can you help?"

-//-
Jestem, wracam, przepraszam. 
Kochane, nie wyobrażacie sobie nawet jak bardzo mi wstyd. 
Czuje się okropnie, że was zawiodłam. 
Jestem po poważnej operacji i to chyba dlatego tyle mnie tu nie było. Byłam załamana, kiedy dowiedziałam się, że jest ona konieczna. Byłam załamana kiedy na nią szłam. Ale jest już coraz lepiej. W końcu napisałam to co byłam wam winna. 
Ten epilog wiele dla mnie znaczy. Jest uwieńczeniem wszystkich emocji, które ostatnimi czasy czułam. Łucja i Marco odnaleźli siebie, a przynajmniej mam taką nadzieje. Końcówka tak naprawdę wygląda tak, bo być może zrobię z tego opowiadania jeszcze drugą część. 
Nie wiem. 
Kochane, jeśli chcecie cokolwiek wiedzieć, o cokolwiek spytać, znajdziecie mnie tu i na gg (49561954). Możecie też pisać do mnie na adres e-mail diarydancefashion@gmail.com.Dużo z was też pisało przez ten czas do mnie na asku. Możecie również dodać mnie na snapie, gdzie również informuję czasem o swoim bloggerskim życiu i daję jakieś sneak peeks -> lencik09 Kochane, jesteście dla mnie ogromnie ważne, niektórym tłumaczyłam co się działo i byłyście ze mną, wierzyłyście, DZIĘKUJĘ.
Potrzebuję trochę czasu, żeby wszystko nadrobić u was, więc proszę was bardzo, informujcie mnie na nowym blogu  o waszych nowościach, nowych blogach, czegokolwiek. Znajdziecie tam niebawem zakładkę spam, gdzie możecie dawać mi znać. 
Tak piszę, a nie wiem czy ktokolwiek tu jeszcze jest, achh..

Jestem, wracam, przepraszam. 
Możecie pytać o co tylko chcecie. 
Kocham was
Przepraszam
Wasza Ell