-Mamo, nie zmienię zdania. Jadę i koniec! Zaakceptuj to.-młoda Kulmaczewska postawiła sprawę jasno. Była pewna swojej decyzji. Jeszcze nigdy w swoim życiu nie wierzyła w nic tak bardzo jak wierzy w to.
-Wiesz co o tym myślę, Lu. Nie popieram tego co robisz.
Blondynka na te słowa odstawiła swoją kawę na nocną szafeczkę i wywracając teatralnie oczami wyszła spod kołdry i udała się do swojej własnej łazienki trzaskając jeszcze przy tym drzwiami, dając matce do zrozumienia, że nie ma zamiaru jej słuchać.
Zrzuciła z siebie pidżamy w postaci czarnych szortów i białej, dużo za dużej koszulki swojego taty. Nie zastanawiając się nad niczym po prostu weszła pod prysznic. Kiedy poczuła jak pierwsze krople uderzają w jej wychudzone ciało mocno się zrelaksowała, dając swojej głowie odpocząć od nieustannie bijących się myśli. Swoją decyzję dotyczącą wyjazdu podjęła już jakiś czas temu. Wiedziała, że się już nie wycofa. Co prawda wierzyła, że się jej to uda, aczkolwiek gdzieś tam w środku zawsze był ten cichy głosik, mówiący, że postępuje źle.
Ubrana w ciemne jeansy ze Stradivariusa, białą bokserkę i granatowy, ciepły 'pół-kardigan' zeszła na dół, do kuchni, gdzie przy stole siedzieli już jej rodzice. Zniesmaczona matka popijała poranną herbatę, a ciemnowłosy ojciec przegryzał właśnie kanapkę z papryką, powoli przekładając strony gazety, którą zawsze czytał rano. Kiedy tylko Łucja dosiadła się sporego, drewnianego stołu tata podsunął jej talerz z kanapkami i posłał ciepły uśmiech. Zdecydowanie to chyba on bardziej zawsze ją wspierał. Był przy niej, akceptował jej decyzję, rozmawiał, nauczał i pouczał. Choć, teoretycznie, rzecz biorąc, na jej wyjazd za granicę też się nie uśmiechał to chociaż starał się utrzymać te same, pogodne relacje jakie od dziecka między nimi panowały. Darek był bardzo dobrym człowiekiem. Nie tylko dla bliskich ale i dla obcych. Zawsze szczodry i chętny do pomocy, ale przyznać trzeba, że jego małżonce również nigdy nie brakowało chęci i czasu do tego zajęcia. Blondynka uspokoiła myśli i zaczęła konsumować swój posiłek. Spojrzała na zegarek wiszący na ścianie po prawej i cichutko westchnęła widząc godzinę, którą wskazywał obiekt. Dokładnie rzecz biorąc wskazówki pokazywały godzinę 9:12. Już nie miała wiele czasu, zważywszy na to, że przed 10 musi wyjechać z domu. Jej autobus odjeżdżał dokładnie o godzinie 10:35 z Zachodniego Dworca Warszawy. Z jej osiedla, samochodem to jakieś 10-15 minut drogi, ale ona zawsze wolała jeździć wszędzie na spokojnie i nie denerwować się, że będzie spóźniona. W takim bądź razie, kiedy tylko skończyła spożywać swoje śniadanie, no a tak właściwie to śniadanie jej taty, udała się z powrotem na górę, w celu zapakowania swojej walizki do końca.
Cała rodzina Kulmaczewskich wysiadła z auta z taką samą atmosferą w jakiej do niego wsiadła. Nic nie rozmawiali, a w tle grało tylko radio. Byli bardzo szanowanymi ludźmi, zważywszy na to, że Dariusz i Diana od wielu lat prowadzą swoją firmę. Zarządzają nieruchomościami, są zawsze bieżąco ze wszystkimi nowymi technologiami. Tak szczerze to ich córka, Łucja praktycznie nic nie wiedziała o pracy swoich rodziców. Zawsze dla niej byli tylko 'właścicielami firmy'. Dalsza część ją juz nie interesowała. Lu, nigdy nie chciała być taka jak jej rodzice. Co prawda, cieszyła się, że nigdy im na nic nie brakowało, że mogła co roku jeździć na wakacje do innych krajów, ale z wiekiem stawało się to dla niej coraz bardziej bezwartościowe. Miała wszystko co chciała, ale z pewnością nie miała tego jednego. Nigdy nie mogła zapracować na siebie. Kulmaczewskim zawsze zależało na tym, by córka zdobyła wykształcenie, by poszła na dobre studia i zakończyła je z doktoratem w ręku. Ale nie liczyli się z tym czego chciała ona. A ona nienawidziła biologii, więc nie miała zamiaru iść na medycynę, nie darzyła sympatią fizyki, więc nie pragnęła pracować w żadnej elektrowni, być astronomem tak jak marzył jej tato. Łucja pragnęła czegoś prymitywnego. Od dziecka żyła z ludźmi o wysokim wykształceniu, którzy osiągnęli niesamowicie dużo w swoim życiu. W szkole od kiedy tylko pamięta, była brana za bogatą córkę 'biznesmenów', która była ciągle zapatrzona w swoje własne odbicie w lustrze i miała gdzieś każdego innego człowieka. To było nieprawdą. Łucja zawsze była dla wszystkich, chętnie pomagała innym, ale nikt nie potrafił tego dostrzec, każdy tylko oceniał ją jako rozpuszczonego bachora. Może to właśnie dlatego blondynka, po zakończeniu trzyletnich studiów zrezygnowała z życia na rachunek rodziców i postanowiła wyjechać. Uciec od tego i być nową osobą. Silniejszą, bardziej stanowczą Łucją, której nikt sobie wokół palca nie owinie.
-Łucja, jesteśmy. Wysiadasz czy jednak zostajesz z nami w Warszawie?-blondynkę tak mocno pochłonęły jej własne myśli, że nie zorientowała się w czas, że dotarła już na dworzec z którego miała niebawem wyjeżdżać. Słowa matki od razu ją 'wybudziły' i dwudziestodwulatka szybko opuściła rodzinne auto i ominęła swoją rodzicielkę szerokim łukiem, kierując się do bagażnika po walizkę. Na plecy zarzuciła miętowy plecak z Nike i kiedy wysunęła rączkę z dużego, ciemnego bagażu spojrzała na rodziców.
-Idziecie mnie odprowadzić czy chcecie się rozstać bez pożegnania?
-Lu, oczywiście, że idziemy-Darek złapał swoją małżonkę za rękę, a drugą dłonią objął swoją dorosłą, ukochaną córkę. Zawsze była jego oczkiem w głowie. Może dlatego, że jest pierworodną córkę, a może dlatego, że zawsze podzielała jego pasje i zainteresowania. Może. Może to po prostu rodzicielstwo i każdy ojciec kocha swoja córkę tak bardzo jak Dariusz kocha Łucję.
Szli, a potem siedzieli w ciszy przez cały czas, aż do przyjazdu autobusu młodej Kulmaczewskiej, która na widok nadjeżdżającego pojazdu poderwała się szybko z ławki, ale kiedy tylko kierowca zaparkował na wyznaczonym miejscu zatrzymała się na moment i zastanawiała czy powinna to zrobić. Ale, nie! Nie ma odwrotu! Jedzie, zaraz wsiądzie i ruszy w drogę do nowego życia. I koniec kropka. Na pięcie odwróciła się w stronę rodziców i podeszła do nich spokojnym krokiem. Spojrzała na ojca i matkę, po czym po prostu obojga przytuliła.
-Na razie tato! Trzymaj kciuki za mnie!-cmoknęła go w policzek i uspokoiła swoje nerwy tylko po to by nie zapłakać.
-Będę Lu, ale obiecaj, że wrócisz do Warszawy!-pogłaskał ją po głowie i uśmiechnął się, mimo tego, że wiedział, że najprawdopodobniej jego córka wyjeżdża i nie zamierza wracać.
-A my się nie pożegnamy?-skierowała swój wzrok na mamę.
-Wcale nie musimy się żegnać.
-Znasz moją decyzję, a ja nie zamierzam jej zmieniać. Przykro mi, że rozstajemy się w takich stosunkach.-nie było ją stać na nic więcej po za bladym uśmiechem.
Chwyciła za walizkę i podeszła pod autokar. Od razu przywitał ją starszy kierowca, gdzieś koło 50. Mężczyzna na oko wyglądał na sympatycznego, przyjaznego człowieka. Ubrany w swój służbowy strój wyglądał naprawdę męsko. Czuć było od niego zapach drogich, intensywnych perfum. Z daleka można było
zauważyć, że facet należy do tych ludzi z górnej półki.
-Dzień dobry panienko! Pani dokąd jedzie?-uśmiechnął się w stronę Łucji i przejął od niej jej bagaż, który najwyraźniej miał zamiar umieścić zaraz w bagażniku.
-Bezpośrednio do Dortmundu-posłała mu serdeczne spojrzenie i podziękowała za pomoc z walizką.
-Z biletem proszę do mojego kolegi w autokarze. On pokaże panience miejsce, na którym spędzi panienka podróż.
Od razu podążyła do drugiego kierowcy, który wskazał jej zarezerwowany przez nią fotel, a w sumie to dwa. Usiadła przy oknie, by móc pomachać jeszcze przed wyjazdem swoim rodzicom. Cóż, była na nich zła. Była na nich zła tak bardzo a jednak gdzieś tam w środku cały czas miała ich przy sercu i wiedziała, że nie ważne co będzie między nimi to nadal są jej rodzice. Widziała w oczach Diany jej wielkie niezadowolenie z powodu wyprowadzki córki, ale Łucja liczyła na to, że matka po czasie to zaakceptuje. Zrozumie i nie będzie na nią zła. Blondynka przycisnęła swoją rękę do szyby i uśmiechnęła się w stronę osób, którzy zawsze przy niej byli. Tata, kiedy tylko usłyszał jak silnik autobusu zapala się, zaczął wymachiwać rękoma by pożegnać w ten sposób córkę. Ta tylko zaśmiała się na widok rozbawionego ojca i pomachała mu leciutko. Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza, kiedy pojazd ruszył a ona straciła z widoku swoich rodziców.
-Do nowego życia Łucja...-powiedziała sama do siebie i oparła lekko swoją głowę o szybę.
-//-
Nuda, nuda, nuda! No, ale cóż! Początki nie zawsze bywają ciekawe i pełne akcji. Mam nadzieje, że niebawem już ogarnę wasze blogi. Właśnie zaczęłam ferie, a wiecie pewnie jak to jest z tydzień, czy dwa przed zakończeniem semestru. Poprawianie ocen itd. Dlatego też nauka mnie pochłonęła, ale teraz kiedy już mam dwa tygodnie wolnego jestem dla was, totalnie!! Lecę nadrabiać i komentować u was kochane!!
xoxo, Lena
xoxo, Lena
Jejciu ! To jest po prostu znakomite. Jak ja kocham takie rozdziały, zwłaszcza Twojego autorstwa. Tak wspaniale wszystko opisujesz, z taką dokładnością i zaangażowaniem by wszystko ze sobą współgrało. Fenomen !
OdpowiedzUsuńCo prawda nic znaczącego się nie wydarzyło ale czego można się spodziewać po pierwszym rozdziale, który w pewnym sensie jest przedłużeniem prologu. Wspaniałe rozpoczęcie... Tak mało wiadomości w nim, a zachwyca całością. Moje zainteresowanie tym co będzie dalej ciągle wzrasta.
Jestem ogromną fanką Twojej twórczości o czym zapewne wiesz i po prostu pochałaniam Twoje rozdziały! Masz tak wielki talent, którego mgę Ci wyłącznie pozazdrościć. I też wiele mogę się od Ciebie nauczyć, za co Ci dziękuję <3
Jesteś wspaniała tak jak Twoje opowiadania
Ach... nie zanudzam, lecz życzę weny i wyczekuję kolejnego rozdziału !
I życzę udanych ferii :) Moje już dobiegają końca niestety...
Pozdrawiam, Patrycja
Popieram poprzedniczkę. Rozdział jest cudowny i pięknie napisany. Gratuluję Ci talentu i zaangażowania z jakim je tworzysz. Nie wiem za bardzo co napisać, ponieważ jestem pod wielkim wrażeniem. Weny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Nadia. ♥
+ zapraszam: http://you-cant-give--up.blogspot.com/ i na inne blogi :)
Zapowiada się bardzo ciekawe opowiadanie! I jeszcze do tego jednym z głównych bohaterów jest Marco, mój ulubiony piłkarz :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mama Łucji w taki sposób traktuje jej decyzję o wyjeździe. Ale cóż... dobrze że chociaż w tacie ma wsparcie.
Każdy w końcu sam ma prawo decydować o swoim życiu, pani Diana powinna to zrozumieć.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! Mam nadzieję, że kolejny rozdział niebawem. Uwielbiam to co piszesz ;) Masz taki talent że tylko pozazdrościć!
Buziaki kochana :***
Brak mi słów... powiem szczerze, że potrafisz zainteresować czytelnika, a styl i sposób jakim piszesz jest naprawdę genialny. :) Jestem bardzo ciekawa dalszej części historii i twoich pomysłów na nią. :D
OdpowiedzUsuńWcale nie dziwię się Łucji, że chciała zaznać w swoim życiu czegoś nowego, czegoś co mogłoby znacząc wpłynąć na jej przyszłość. :) Od czasu do czasu jest to potrzebne każdemu człowiekowi. Niepokoi mnie tylko fakt, że jej matka nie popiera jej, w tych dążeniach do być może lepszej przyszłości :) No cóż... może z czasem będzie w stanie to zaakceptować, mam co do tego głęboka nadzieję.! :D
Cholera już teraz zastanawiam się w jaki sposób dziewczyna zapozna się z Reusem? :> Hmm... jestem strasznie ciekawa co sobie tak wykombinowałaś i już teraz nie mogę się doczekać drugiego rozdziału ;) Dodawaj szybko.! :D
Pozdrawiam.! :*
Świetny rozdział. :) W końcu Łucja wyjeżdża i mam nadzieję, że niedługo spotka się z piłkarzami BVB. :D Czekam na to. :) Dodaj szybko następny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie. Od razu widać, że masz wielki talent. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na:
OdpowiedzUsuńsport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
Buziaki :-**
esther! uwielbiam ją! :) a co do opowiadania .. zapowiada się ciekawie :) Czekam na następny! :) +zapraszam do mnie ;) myveryamazinglife.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMoże dla Ciebie, nie jest to ciekawe, ale czytałam to z wielką chęcią i zaangażowaniem. Po Twoim opowiadaniu, które czytałam jestem w pełni świadoma, że jesteś do wszystkiego zdolna, a więc jestem przekonana, że to opowiadanie będzie najlepsze! ♥
OdpowiedzUsuńOczywiście, wciągnęło od początku i już prolog stawiał wiele pytań, a rozdział 1 bombowy! Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na następne rozdziały, bo nie wiem czy dałabym radę! ♥
Tak w ogóle, to zapraszam na nowe rozdziały na swoim blogu http://smierc-to-poczatek-czegos-niezwyklego.blogspot.com/ oraz na NOWEGO BLOGA http://ta-chwila-jest-jedyna.blogspot.com/ :)
POZDRAWIAM SERDECZNIE ♥
Przepraszam że tak późno wiesz druga klasa więc projekty i te inne duperele.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału jest świetny, ale ja chce więcej. Dobrze że Łucja nie została w domu rodziców widać było że się w nim dusi i bardzo dobrze postąpiła. Czekam na rozwinięcie sytuacji i zapraszam do siebie.
wellinger-andreas.blogspot.com
http://na-zawsze-macieju.blogspot.com/
Jakie nieciekawe? Na pewno mówimy o tym samym rozdziale?? Jest wciągający. Chcę więęcej :)
OdpowiedzUsuńLenka, wracaj do nas szybciutko. Z niecierpliwością czekamy na dalsze losy bohaterki.
Buziaki :**