Ciepłe powietrze przebiło się przez bielutkie firanki. Przebudziła się ale wciąż nie otwierała oczu. Usłyszała jak ktoś otwiera drzwi, przechodzi przez nie i po chwili zamyka je z powrotem na klucz. Doszedł do niej aromatyczny zapach kawy, który wypełnił jej nozdrza. Ktoś się dyskretnie zbliżał do łóżka, na którym leżała. Po chwili usłyszała jak towarzysz odstawia kubek na szafeczkę nocną i kuca, opierając się łokciami o miękki materac. Wystarczył tylko jeden dotyk, aby rozpoznała 'Pana Ktosia'. Delikatnym ruchem dłoni przejechał po jej udzie, sprawiając, że przez całą linię kręgosłupa przeleciały przyjemne dreszcze. Ten dotyk... Czy mógłby istnieć lepszy urodzinowy poranek od tego? No dobra, właściwie to tak. Gdyby mogła się na niego rzucić i móc całować, nie zważając na nic, ani na nikogo byłoby cudownie.
Nagle poczuła jak jego ręka wędruje nieco wyżej i pociąga za sobą kawałek bluzki od pidżam dziewczyny. Och, jezu, jak on to robił?
-Wszystkiego najlepszego...-szepnął enigmatycznie do jej ucha i odgarnął kosmyki blond włosów za ucho. Druga ręka powędrowała na biodro i delikatnie odgarniając raz jeszcze, kawałek bladoróżowego materiału, zaczął gładzić jej brzuch, biodro, a nawet kręgosłup. Znów jego palce błądziły po jej ciele. Och, to cudowne uczucie...
Po chwili poczuła ciepło jego warg na swoim nagim ramieniu. Powoli przesuwał się wzdłuż linii, którą sam sobie wyznaczał. Całował tak delikatnie jakby bał się, że ją skrzywdzi. To było równie przyjemne jak i denerwujące. Drażnił ją i miał tego pełną świadomość. Najwidoczniej mu się to podobało skoro po raz kolejny powtórzył swoją czynność. Chyba można śmiało stwierdzić, że ten facet lubi mieć nad kimś kontrolę.
Za raz potem, jego nos wylądował na jej aksamitnie miękkich włosach. Uwielbiał jej zapach i nie krył tego przed nią. Cicho jęknęła kiedy znów pozostawił na jej ciele mokry ślad pocałunku.
-Wiem, że nie śpisz...-mruknął jej tuż przy uchu, a ona na dźwięk jego niskiego głosu nie powstrzymała uśmiechu. Mimowolnie zachichotała, wiedząc, że to może rozdrażnić piłkarza. Chyba to się stało, bo kiedy ona wydała z siebie głos, on zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem, przygryzając lekko jej wargę.
-Pan jak zwykle pewny swego, Panie Reus.-uśmiechnęła się, widząc go centralnie nad sobą. Zarzuciła swoje ręce na jego kark i ponownie przyciągnęła go do siebie, by móc poczuć ciepło jego ust na swoich.
-Pani również... Dodatkowo, ubrana jest Pani tak skąpo, że gdyby nie ciążyła na nas presja, że Pani chłopak może się tu zjawić lada chwila, to pewnie już dawno rzuciłbym się na Panią i pozbył tej okropnej bluzeczki. Wprawia mnie w zakłopotanie.
-Ja ją lubię.-przygryzła delikatnie swoją dolną wargę, nie tracąc kontaktu wzrokowego ze swoich kochankiem. Hmm, czy to określenie 'kochanek' jest aby na pewno dobrze dobrane? W sumie bardzo pasuje do zaistniałej sytuacji ale czy to aby na pewno jest już romans?
-Mi też się podoba, a jeszcze bardziej podobasz mi się Ty w niej ale na pewno nie na dłuższą metę.-oboje wybuchli cichym, stłumionym śmiechem. Marco definitywnie miał bardzo specyficzne poczucie humoru ale potrafił rozbawić Łucję do łez.
Blondyn przekręcił się na bok, opadając delikatnie na prawą stronę łóżka tak, że już nie leżał nad nią, a przy niej. Zajmował miejsce Marcela. Włożył ręce pod poduszkę, aby móc unieść swoją głowę na tyle wysoko, by mieć możliwość patrzenia Polce głęboko w oczy. Ona też odwróciła się przodem do niego i odbywała tę samą czynność co chłopak. To nie te same oczy, które miał na początku ich przygody w Marsylii. Tamte, były takie... Smutne, zranione... Teraz bardziej przypominają te z dnia, w którym się spotkali. Teraz lśnią... Cieszą się...
-Tak właściwie, gdzie jest Marcel?-ocknęła się jakby z transu. Przerażenie przypomniało jej, że przecież gdzieś po hotelu może pałętać się jej chłopak.
-Spokojnie... Jakieś piętnaście minut temu odprowadziłem go osobiście do taksówki. Ma zarezerwować stolik w dobrej restauracji na dziś wieczór, bla, bla, bla...-na twarzy pojawił się jego szelmowski uśmieszek- Ciekawe z jakiej okazji...-podrapał się po głowie i od razu spotkał się z humorystycznym podejściem do sprawy blondynki.
-Ej!-zaśmiała się, chwytając za pierwszą lepszą poduszkę leżącą przy niej. Po chwili skierowała ją w stronę, jakże idealnej twarzy blondwłosego Niemca. Nachyliła się nad nim, aby mieć pewność, że dobrze wyceluje swoją 'bronią'. Prawie jej się udało, jednak chłopak w odpowiednim momencie zatrzymał atak i sam go zastosował, wykorzystując jej własną broń. Cóż, za ironia losu, czyż nie?
-*-
Szykując się na dzisiejszy wieczór w głowie cały czas miała to co obecnie dzieje się w jej życiu. Kto by pomyślał, że aż tak diametralnie może się zmienić jako osoba? Ona... Zawsze cicha, potulna, spokojna, a dziś jest kim? Jest twarda, silna i pewna siebie ale jednocześnie rani bliską sobie osobą. Jej romans z Marco Reusem trwa dokładnie trzy dni i jest cudowny. Tak, tego nie da się ominąć. Po prostu czuje, że żyje i spędzanie czasu z piłkarzem jest dla niej przyjemnością. Cieszy ją. On ją rozbawia, bawi, sprawia, że czuje się piękna. Naprawdę! Łucja nigdy nie czuła się tak ślicznie jak kiedyś. Nigdy nie przepadała za sobą, swoim ciałem, ani charakterem, a dziś jest inaczej. Zaakceptowała wszystko co 'jej'. Właściwie wszystko co jej, Marcela i Marco...
Sprawy nabrały dziwnego obrotu. Przyjechała tu, aby móc się rozerwać. Zapomnieć o codzienności i o tych wszystkich upadkach w pracy. Zdecydowanie bycie kelnerką nie było jej wymarzoną pracą ale w końcu gdzieś musiała zacząć, zwłaszcza, że wtedy-na początku jej przyjazdu do Dortmund, jej niemiecki nie był na tyle dobry, aby podejmować jakąś odpowiedzialniejszą pracę. Cały czas po głowie chodził jej ten facet, który pojawia się w barze, robi awantury etc.. Thomas... Czego on tak naprawdę chce? Czemu przychodzi akurat do Plazy i odstrasza im klientów. Boże! Właśnie uświadomiła sobie, że powinna zadzwonić jak najprędzej do Eleny i spytać czy przypadkiem może tym razem ten pyszałek nie zaatakował jej. Co prawda, dostała od niej dziś esemesa z życzeniami ale od przyjazdu do Marsylii, ani razu się ze sobą nie kontaktowały.
A wracając do jakże innego obecnie życia Łucji. Marcel... Czy ona tak naprawdę go kocha? Przecież jest dla niej ważny. Widzi jak stara się aby było jej dobrze i jak martwi się o jej zdrowie, karierę zawodową... Czemu, więc poszukuje czegoś u innego faceta? Nie tak zwykłego faceta... Piłkarza... Piłkarza światowej klasy, bogatego faceta i na dodatek najlepszego przyjaciela Fornella. Paranoja... Można bardziej skrzywdzić faceta? No właśnie. A czy ona w ogóle zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo rani zarówno jego, siebie, a nawet Marco? Czemu w ogóle wylądowała w łóżku z Reusem? No ok, tamtej nocy byli pijani ale wczoraj prawie zrobili to znowu, dziś również leżeli razem, całowali się... Czemu coś ciągnie ją do piłkarza Borussii Dortmund? Przecież kocha Marcela, tak? Po co więc jej Marco?
-*-
Delikatnie wsunęła na siebie elegancką sukienkę z Zary i założyła do tego, czarne, wysokie szpilki. Zazwyczaj nie nosi takich butów, bo przede wszystkim nie ma takiej okazji ale jak każda kobieta kocha wysokie buty, więc cieszyła się, że akurat dziś może je nałożyć. Długość sukienki idealnie eksponowała jej długie nogi, których pewnie nie powstydziłaby się nie jedna profesjonalna modelka. Wszystko, wraz z niewielką, ciemną torebeczką na srebrnym łańcuszku ze sobą współgrało. Każdy element był ze sobą spójny. Nawet makijaż. Oczywiście postawiła na naturalność i jedynym mocniejszym akcentem make-up'u były czarne, idealnie namalowane kreski. Nie zapomniała też wypsikać się sensualnymi perfumami od Calvina Klein'a.
Wychodząc z łazienki od razu przywitał ją wzrok Marcela. On również prezentował się nienagannie. Ciemne jeansy i czarno-zielona koszula w kratę również tworzyła spójną całość z outfitem Łucji. Zdecydowanie wyglądali jak para. W końcu byli nią, więc co tu się kryć? Ucałował ją delikatnie w policzek i złapał w talii, przyciągając do siebie.
-Moja seksowna solenizantka gotowa do wyjścia?-puścił w jej stronę oczko. Och, on wyglądał nieziemsko, choć w głowie nadal miała Reusa i praktycznie to on zajmował całe jej myśli. Jak będzie dziś wyglądał, jak się będzie zachowywał... Wszystko było zagadką, którą chciała odkryć jak najprędzej.
-Gotowa!-oznajmiła stanowczo, sprawdzając jeszcze zawartość torebki. Karta do pokoju, telefon, tusz i puder (tak na wszelki wypadek!).-Gotowa...-powtórzyła raz jeszcze po czym chłopak ponownie przycisnął ją do siebie i poprowadził do windy, którą zjechali na parter.
Na zewnątrz, przy wejściu czekali już wszyscy. Mia i Paul, a także Leo, Max i... Marco. O Jezu! Zakręciło jej się w głowie na sam jego widok. Wyglądał jeszcze cudowniej niż zwykle. Czarne spodnie podkreślały jego nieziemsko seksowny tyłek, a koszulka, którą miał na sobie delikatnie opinała się na jego idealnie wyrzeźbionym ciele. Do tego miał jeszcze czarną marynarkę z zawiniętymi rękawami trzy czwarte. Prezentował się cudownie! Miała ochotę podbiec do niego, rzucić mu się na szyję i całkowicie oddać się pożądaniu. "Hola, Hola, Łucja! Ogarnij się!"-podświadomość znowu dała jej mocnego kopniaka w tyłek, przypominając, że powinna zachowywać się naturalnie i spokojnie. Posłała mu tylko jednoznaczny uśmiech, a on jej go odwzajemnił. Wszyscy udali się do zamówiony wcześnie taksówek. Marcel poprowadził Lu do pojazdu i otwierając drzwi, pomógł jej wsiąść do auta, po czym oboje odjechali jako pierwsi. Przez szybę dziewczyna tylko dostrzegła jak Reus wzrokiem podąża za odjeżdżającą taksówkę. Uśmiechnęła się pod nosem na samą myśl o tym, po czym powróciła do podziwiania urokliwych uliczek Marsylii.
-*-
Wszyscy znajomi zasiedli przy sporym, okrągłym stoliku, tuż przy oknie. Cała restauracja była naprawdę piękna. Przy wejściu stała wielka szafa, w której goście mogli pozostawić swoje płaszcze i kurtki. Kanapy, krzesła, fotele i stoły były wykonane z ciemnego drewna. Jasne, skórzane obicie idealnie kontrastowało z trzema pierwszymi meblami. Ściany gdzieniegdzie posiadały złote zdobienia, które dodawały temu miejscu bogactwa i uroku. Na pierwszy rzut oka widać było, że aby tu zjeść trzeba wyłożyć trochę kasy. Z resztą, ceny z tutejszego Menu perfekcyjnie to oddawały. W powietrzu unosił się piękny zapach dań i wina, a w gronie Dortmundczyków woń męskich perfum mieszała się, tworząc przyjemną mieszankę zapachową. O dziwo! Wszystko było tak wykwintne. Nawet kelnerzy poruszali się i rozmawiali z wielką gracją. Mieli do perfekcji opanowany angielski, a przynajmniej tak można było wywnioskować z rozmowy Niemców (i Polki!) z francuskim mężczyzną, który przyjmował ich zamówienie.
Po jakiś trzydziestu minutach wszyscy już otrzymali swoje dania. Mia i Łucja były zgodne i postanowiły skosztować znanego dania francuskiego-kurczaka z estragonem. Wyglądał naprawdę apetycznie, co nie można było powiedzieć o sałatce nicejskiej zamówionej przez Max'a. Swoim wyglądem odpychała również zupa bouillabaisse, którą degustował Marcel. Za to Leo, Paul i Marco zamówili sobie chyba najbardziej znane, francuskie danie-Crème brûlée. O dziwo, kiedy wszyscy zabrali się za spożywanie kolacji okazało się, że każde z tych dań ma swój oryginalny smak i nie jest takie złe. Rozmowa się nawet kleiła. Wszyscy żartowali, śmiali się. Nie istniała ani różnica wieku, ani to, że niektórzy znają się bardzo krótko.
Zjedzenie kolacji minęło w bardzo przyjemnej atmosferze. Nagle z siedzenia poderwał się Marcel, który uniósł do góry kieliszek z winem. Wszyscy już wiedzieli o co chodzi, a osoba, wokół wszystko się to kręciło, poczuła się nieswojo. Nie lubiła być w centrum uwagi, a ewidentnie w tamtym momencie była.
-Za Łucję... Najpiękniejszą dziewczynę jaką kiedykolwiek poznałem, najskromniejszą i najpracowitszą osobę jaką Ziemia miała, za wspaniałą dziewczynę i prawdziwą przyjaciółkę... Wszystkiego najlepszego, skarbie...-Podczas wymawiania ostatnich słów przeniósł swój wzrok na siedzącą obok blondynkę. Miała łzy w oczach. Takie piękne rzeczy usłyszeć o sobie... Kto by się nie wzruszył? Poczuła jednocześnie okropną pustkę, bo Marcel uważa ją za kogoś tak wspaniałego a ona? Ona go rani. 'Kurwa mać!'-zganiła sama siebie w swoim myślach ale nie straciła uśmiechu z twarzy. Po chwili poczuła jego usta na swoim policzku. O jeja, zrobił to przy Marco. Od razu w oczach blondyna ujawniła się jakiegoś rodzaju zazdrość? Może się myli ale to tak wyglądało...-To dla Ciebie....-wyjął z kieszeni nieduże, fioletowe pudełeczko, które jednym ruchem dłoni otworzył. Kolejny raz kupił jej biżuterię! Tym razem był to śliczny, srebrny, delikatny naszyjnik.-Mogę?
-Oczywiście...-uśmiechnęła się, kiwając głową. Odwróciła się do niego plecami, a wtedy on mógł zapiąć na jej szyi piękny wisiorek. Cóż, chcąc nie chcąc, prezentował się naprawdę cudownie na jej dekolcie!
-Lu!!-od stołu wstała Mia, która od razu podbiegła do koleżanki-Wszystkiego najlepszego! Czego Ci tu życzyć...
-...Aby zawsze było tak jak jest teraz...-dokończyła za nią. Od razu poczuła na sobie wzrok blondyna, który bacznie wpatrywał się w nią przez prawie cały wieczór.
-Aby zawsze było tak jak jest teraz!-powtórzyła słowa Polki i po chwili mocno ją przytuliła, szepcząc do ucha raz jeszcze życzenia urodzinowe. Niemka, była taka sympatyczna... Podejrzewam, że Mia, wraz z najlepszą przyjaciółką Łucji-Eleną, wspaniale by się dogadały. Dwa tak samo mocne charaktery o niezwykłym temperamencie. A może lepiej nie? Jeszcze by wysadziły coś w powietrze...
-Chodź ze mną, mam coś jeszcze.-oznajmił, wstając od stołu i pomagając jej się ponownie ubrać w beżowy płaszczyk.
-*-
Zjedzenie kolacji minęło w bardzo przyjemnej atmosferze. Nagle z siedzenia poderwał się Marcel, który uniósł do góry kieliszek z winem. Wszyscy już wiedzieli o co chodzi, a osoba, wokół wszystko się to kręciło, poczuła się nieswojo. Nie lubiła być w centrum uwagi, a ewidentnie w tamtym momencie była.
-Za Łucję... Najpiękniejszą dziewczynę jaką kiedykolwiek poznałem, najskromniejszą i najpracowitszą osobę jaką Ziemia miała, za wspaniałą dziewczynę i prawdziwą przyjaciółkę... Wszystkiego najlepszego, skarbie...-Podczas wymawiania ostatnich słów przeniósł swój wzrok na siedzącą obok blondynkę. Miała łzy w oczach. Takie piękne rzeczy usłyszeć o sobie... Kto by się nie wzruszył? Poczuła jednocześnie okropną pustkę, bo Marcel uważa ją za kogoś tak wspaniałego a ona? Ona go rani. 'Kurwa mać!'-zganiła sama siebie w swoim myślach ale nie straciła uśmiechu z twarzy. Po chwili poczuła jego usta na swoim policzku. O jeja, zrobił to przy Marco. Od razu w oczach blondyna ujawniła się jakiegoś rodzaju zazdrość? Może się myli ale to tak wyglądało...-To dla Ciebie....-wyjął z kieszeni nieduże, fioletowe pudełeczko, które jednym ruchem dłoni otworzył. Kolejny raz kupił jej biżuterię! Tym razem był to śliczny, srebrny, delikatny naszyjnik.-Mogę?
-Oczywiście...-uśmiechnęła się, kiwając głową. Odwróciła się do niego plecami, a wtedy on mógł zapiąć na jej szyi piękny wisiorek. Cóż, chcąc nie chcąc, prezentował się naprawdę cudownie na jej dekolcie!
-Lu!!-od stołu wstała Mia, która od razu podbiegła do koleżanki-Wszystkiego najlepszego! Czego Ci tu życzyć...
-...Aby zawsze było tak jak jest teraz...-dokończyła za nią. Od razu poczuła na sobie wzrok blondyna, który bacznie wpatrywał się w nią przez prawie cały wieczór.
-Aby zawsze było tak jak jest teraz!-powtórzyła słowa Polki i po chwili mocno ją przytuliła, szepcząc do ucha raz jeszcze życzenia urodzinowe. Niemka, była taka sympatyczna... Podejrzewam, że Mia, wraz z najlepszą przyjaciółką Łucji-Eleną, wspaniale by się dogadały. Dwa tak samo mocne charaktery o niezwykłym temperamencie. A może lepiej nie? Jeszcze by wysadziły coś w powietrze...
-Chodź ze mną, mam coś jeszcze.-oznajmił, wstając od stołu i pomagając jej się ponownie ubrać w beżowy płaszczyk.
-*-
Cała siódemka przyjaciół spacerowała po promenadzie tuż nad Morzem Śródziemnym. Widoki jak zwykle były nieziemskie! Szczególnie nocą, kiedy słońce już dawno zaszło, a na zegarach dochodziła godzina 22:00. Tafla wody była spokojna. Może to dlatego, że pogoda dopisywała. Nie było ani wiatru, ani deszczu. Ba, przez cały dzień świeciło słońce.
Marcel kurczowo trzymał za dłoń swojej dziewczyny prowadząc ją do niewielkiego mola. Kiedy doszli na sam koniec, dziewczyna oparła się o barierkę i wzięła głęboki wdech. Och, tu jest tak cudownie... Zapach morza, szum fal, obijających się delikatnie o drewniane bele. Wszystko było takie idealne. Poczuła jak Fornell kładzie swoje dłonie na jej biodrach i opiera lekko swoją głowę o jej ramię.
-Patrz tam...-pociągnął, wskazując palcem przed siebie. Zdezorientowana Łucja najpierw zmarszczyła brwi, a potem kiedy usłyszała charakterystyczny dźwięk podpalonego zapalnika.
Po chwili w górę poleciało kilka fajerwerków, które wybuchły na gwieździstym niebie, tworząc deszcz kolorowych barw. Fioletowe, zielone, żółte, niebieskie, różowe. Cała gama kolorów pojawiała się co chwile, a wszyscy wokół mogli obserwować to zdarzenie. Zabrakło jej tchu, kiedy oglądała dalsze przedstawienie. Była oszołomiona. Czy ktoś kiedykolwiek tak bardzo starał się, aby jej urodziny były cudownym dniem? Chyba nie! Boże, cóż to się działo! Nie wytrzymała! Po policzku poleciała jedna, pojedyncza łza. Wzruszenie wzięło górę. Wtuliła się w ciało Marcela, kiedy ostatnia z fajerwerków zakończyła swoją drogę, wpadając gdzieś do morza. On objął ją ramieniem tak mocno jak tylko mógł, szepcząc ciche 'Wszystkiego Najlepszego!' i całując ją delikatnie w czoło.
-Marcel... Boże, dziękuję!!-odsunęła się od niego, składając na jego ustach jeden szybki pocałunek-Jak Ci się udało to wszystko...
-Właściwie, ktoś mi pomógł.-szepnął, spoglądając w swoje prawo. Stał tam on. Tak on. Nieziemsko przystojny, zielonooki facet, który zawrócił jej w głowie. Po prostu stał i patrzył na nich tym wzrokiem... Tym, czyli jakim? Jego oczy ani się nie śmiały, ani nie płakały... Były jakby pomiędzy tymi dwoma stanami i tak tkwiły kilka minut, dopóki Kulmaczewska nie podeszła do niego powolnym krokiem.
-Dziękuję...-szepnęła, patrząc mu w oczy, a jednocześnie zmuszając do jakiejkolwiek reakcji z jego strony. "Och, no spójrz się na mnie!"-jej wewnętrzna bogini krzyczała rozgoryczona.
-Wszystkiego najlepszego, Łucja... "Aby zawsze było tak jak jest teraz"...-zacytowawszy jej własne słowa nachylił się lekko nad nią i złożył na jej policzku skromny, delikatny pocałunek. Tak mały, a tak wiele znaczył dla nich obojga...
-//-
Tak, więc jestem! Smutna ale bardzo dumna z moich chłopaków. Może i wczoraj przegrali puchar ale wygrali moje serce po raz enty! Za rok się uda! I bez Roberta, choć strasznie dalej ubolewam nad jego odejściem. No cóż, szkoda ale w końcu jesteśmy BVB, damy sobie radę pomimo wszystko!!
Kochane, postaram się skomentować wasze rozdziały niebawem. Na razie cały czas pracuję nad essayem i swoim powrotem do zdrowia jeśli chodzi o kolana. Btw. mogę się wam pochwalić, że w poprzedni poniedziałek ćwiczyłam z samym MARCINEM MOŻDŻONKIEM!! :)
Już kończę i wracam do swojej rzeczywistości...
Tak właśnie uczę się do chemii i fizyki na najbliższe sprawdziany ;) Piszę sobie rozdział, a obok czekają już zeszyty i książki, jeej.....
xxx, Ell
rozdział jest naprawdę niesamowity! po raz kolejny, dzięki Tobie mogłam się tam przenieść i wczuć się w to wszystko. Każdy najmniejszy nawet szczegół potrafisz opisać w doskonały sposób, naprawdę nie mam pojęcia jak to robisz, ale jesteś wspaniała!
OdpowiedzUsuńna dodatek twój gust muzyczny! po raz kolejny tu wchodzę i widzę utwór znajdujący się na mojej liście ulubionych, ha!
Wydaję mi się,że Łucja nie kocha Marcela, lubi go, przyzwyczaiła się do niego, ale prawdziwym uczuciem darzy jedynie Marco. i dobrze, oby im się wiodło, bo są naprawdę świetną (parą?)! i nadal czekam na odpowiedź czy czytałaś "Pięćdziesiąt twarzy Greya" bo ciągle gdzieś w tym opowiadaniu mi się kojarzy z tą książką! Daj znać i trzymaj się kochana!
buziaki! :*
Tak, tak, przeczytałam tę książkę kilka miesięcy temu, obecnie czytam drugą część w wolnej chwili. Jak piszę coś u siebie to czasem coś nieświadomie napiszę, a potem ogarniam, że podobnie było w Greyu, no cóż ;) Grey zmienia ludzi, haha!
Usuńxxx
Kochana to jest najlepsze opowiadanie o Marco jakie kiedykolwiek czytałam ;-) Jak kończę czytać rozdział to chce więcej i więcej. Koło godziny 13 skończyłam czytać 10 rozdział i chciałam teraz dodać do niego komentarz, a tu niespodzianka. Wchodzę i co widzę? Nowy rozdział!!!! Zaraz zabieram się za czytanie go :-*
OdpowiedzUsuńDaje też znać że jeszcze istnieje w tym blogowym świecie i jest mi głupio że nie zostawiam komentarzy pod każdym rozdziałem..
Twoje pomysły zwalaja z nóg. Jak to czytam myślę że serio się wydarzyło... To jest niesamowite że udało ci się przenieść czytelnika do tego świata!! Mi się to chyba nigdy nie udało xd
DZIEWCZYNY CZYTAJCIE TO OPOWIADANIE, NIE MA LEPSZEGO!!!
Pozdrawiam :-* <3
Ps: czekam na więcej intymnych scenek.. Kocham takie <3 <3
Od samego początku ten Marcel mi się wydawał zbyteczny. Wydaje mi sie, że na początku to była fascynacja a teraz?
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczajenie chyba.
Niech nie oszukuje i siebie i Marcela i będzie z Marco.
Jej, jak Oni do siebie pasują to po prostu jest poezja. Aż sama śmieję się do monitora jak czytam o nich.
Czekam na nn
Buziaki:**
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Wiem, że późno komentuje :/ przeczytałam ten rozdział wczoraj jak byłam na Komunii :3 przez chwile nie mogłam się skupić, ale po przeczytaniu 2 może 3 zdania całkowicie zatonęłam w rozdziale <3 Podoba mi się ich romans, ale boję się, że Lu wybierze jednak Marcela i bardzo skrzywdzi Marco. Oczywiście swojego chłopaka tez skrzywdzi, ale mimo wszystko wydaje mi się, że powinna być z Marco. To z nim ma romans, przez niego okłamuje podobno swoją "miłość". Jeżeli to wszystko wyjdzie na jaw to mam ogromną nadzieje, że Marcel ją znienawidzi xd bożee cudo <3 ta niespodzianka *_* ja też tak chce ! "Aby zawsze było tak jak jest teraz" tak tak tak ! żeby zawsze łączyło ich uczucie, miłość, namiętność, ale ... żeby zamiast romansu był prawdziwy związek. Oni nie potrafią bez siebie wytrzymać, stąpają po cienkim (na prawdę) cienkim lodzie, ale im się to podoba. Dziwne, że jeszcze nikt się nie domyślił :D dobrze się ukrywają ;p Z jednej strony ma super, bo ma przy sobie Marco, ale z drugiej kiedyś będzie musiała wybrać. Każda opcja będzie dla kogoś bolesna, każda kogoś skrzywdzi. Pociesza mnie to, że miłości się nie wybiera, ona sama przychodzi :3 do Marco przyszła, do Lu też, ale ona chyba jeszcze nie wie kogo kocha bardziej (bo na pewno kocha obu, nawet jeżeli uważa, że tylko Marcela) Wydaję mi się, że gdzieś tam w sercu, pod jakąś cienką pokrywką kryje się ogromna miłość do Marco, ale ona nie chce jej do siebie dopuścić. Boi się. Najzwyczajniej w świecie się boi. Zastanawiam się jak to będzie kiedy wrócą do Dortmundu, hmm ... czy ich romans będzie trwał ? czy Lu powie przyjaciółce o tym ? czekam na kolejny <3 cieszę się, że ten tak szybko dodałaś i mam nadzieje, że następny też dodasz szybko <3
OdpowiedzUsuńNie dopuszczam do siebie w ogóle myśli, że Marco nie będzie z Łucją.
OdpowiedzUsuńPo prostu pasuja do siebie jak dwie połówki jabłka. Niech zostawi tego Marcela, bo jeśli sama ma wątpliwości to znaczy że coś jest nie tak. Na siłe z Nim będzie? A Marco z kolei jaki niewyżyty! No co on?! :D
Świetnie piszesz jak zaczełam czytać pierwszy rozdział to niewyobrażałam sobie, że mogłabym nie doczytać wszystkich.
Czekam na nn
Buziaki+ zapraszam do siebie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/
Witam :) Rozdział już wczoraj przeczytałam, ale nie lubię dodawać komentarzy z tel więc komentuję dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to co się dzieje między Łucją i Marco. Nie wiem czy to pożądanie, zauroczenie- choć może wszystko. Liczę jednak na to, że to co jest teraz przerodzi się w prawdziwą miłość. Romanse są ciekawe, ale niestety stają się mało ciekawe wtedy, gdy wychodzą na jaw. Nie wiadomo jak zareaguje Marcel na wiadomość, że jego kobieta przyprawiła mu rogi z przyjacielem. Raczej nie przyjmie tego ze spokojem- wcale mu się nie dziwię. Opowiadanie magiczne :) Uwielbiam tu zaglądać. zawsze czytam jednym tchem i mam niedosyt.
Kończąc pragnę Cię zaprosić do siebie na zapowiadaną szósteczkę. Pojawia się w nim Robb, Marco pokazuje się z rycerskiej strony, Natalie wylewa trochę łez... Zapraszam i liczę na to, że skomentujesz :)
Cudo ! Po prostu cudo ! Ja nie wiem jak ty potrafisz tak wspaniale pisać. <3 Kocham Twojego bloga. Marco i Łucja muszą zostać parą. Idealni. Mam nadzieję, że się tak niedługo stanie i nie będą musieli się już ukrywać. Zazdroszczę Lu urodzin. Piękne i to jeszcze w takim towarzystwie. :D Czekam z niecierpliwością na następny. Dodaj szybko. Jestem strasznie ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów. ;)
OdpowiedzUsuńPS. Też jestem cholernie dumna z chłopaków. Było tak blisko. No ale trudno, za rok wygrają. Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce ! <3 A gdzie trenowałaś z Możdżonkiem ? ;)
Jeżdżę raz w tygodniu na OSW na rehabilitacje i tam jest pełno sportowców. Ostatnio ćwiczyłam właśnie w towarzystwie Możdżonka (jednego z moich ulubionych siatkarzy, swoją drogą ;) ), a raz też z całą drużyną siatkarzy Indykpolu ;)
Usuńxxx
Nie wiem co napisać... Że cudowny rozdział? Słowo cudowny i tak tu nie wystarczy. Piszę to po raz kolejny ale kiedy czytam to opowiadanie przenoszę się tam gdzie są bohaterowie. Kurde, Marco i Łucja są tacy słodcy ale z drugiej strony która dziewczyna nie chciałaby takiego chłopaka jak Marcel? Nie zazdroszczę jej wyboru, mimo że uwielbiam Marco sama miałabym problem z wyborem. Cudowne urodziny też chcę takie.
OdpowiedzUsuńA co do meczu Borussia wygrała puchar tylko że pan sędzia tego nie zauważył. Nie powinno być dogrywki koniec kropka.
Ale Ci zazdroszczę treningu z Możdżonem! też go lubię (jak całą naszą reprezentację)
Czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Brakuje mi pomysłów na komentarze do tego opowiadania ;3
OdpowiedzUsuńJest tak dobre, że brakuje mi słów by je określić. Jestem zafascynowana tą historią do granic możliwości. Jezu, Marco i Łucja są tacy uroczy, słodcy... Nie mogę po prostu ! Oni powinni być razen, ale jednocześnie szkoda mi Marcela. Jego dziewczyna spotyka się za jego plecami z jego przyjacielem ? Jeśli się dowie, na pewno go to zaboli. Przecież on tak bardzo kocha naszą bohaterkę ! Tak się stara, tyle dla niej robi. Ale jest jeszcze Marco. Dla Łucji ktoś tak ważny, bliski. Eh, nie wiem co mysleć.
Powołuję się na Twoją wielką wyobraźnie !
Czekam na następny rozdział !
Pozdrawiam ♥
Powiedz mi kiedy będzie następny rozdział ???
OdpowiedzUsuńZaglądam a tu nic :( Czekam :)
Zapraszam do mnie na rozdział nr 8 :)
Odpowiedziałam też na Twoje pytania http://new-life-with-you-baby.blogspot.com/p/liebster-award.html :)
kiedy będzie nowy rozdział?? Ciągle wchodzę i nie ma :( czekam z wielką niecierpliwością
OdpowiedzUsuńHej. Kiedy dodasz rozdzial? Czy u Ciebie wszystko oki? Bo zawsze dodawalas regularnie ateraz milczysz ? I tak sie zastanawiam czy nic sie zlego nie wydarzylo. Pozdrawiam i mam nadzieje, ze u Ciebie wszystko w porzadku.
OdpowiedzUsuń